Dzień ślubu
Kochani, nasza wspólna podróż dobiega końca – przechodzimy do finału, czyli samego dnia ślubu. Zakładam oczywiście, że wszystkie plany i atrakcje macie już doskonale opracowane, więc pozostaje już tylko ich końcowa realizacja.
Wydawałoby się, że tak ważny dzień, szczodrze wypełniony od pierwszej do ostatniej godziny, będzie trwał i trwał – ale nie, doba wciąż ma jedynie 24h. Czas upływa naprawdę szybko! Z wieloma parami rozmawiałem pod koniec wesela i za każdym razem słyszę, że jak na tyle miesięcy przygotowań, to wszystko przebiegło zaskakująco prędko i to już koniec. Oczywiście ten koniec dotyczy tylko samego przyjęcia, bo przed Wami wiele pustych na razie kart, które zapiszecie wspólnie.

Właśnie – jako że dzień przeminie, nim się obejrzycie, ważne, abyście zawczasu zadbali o pamiątki i zapis wspomnień. Pamiętajcie, by z ekipą foto-video ustalić godzinę rozpoczęcia reportażu. Tak, abyście mieli również materiał z przygotowań. Przy nim powinni być obecni świadkowie, którzy będą Wam pomagać. Warto zebrać w jednym miejscu wszystkie dodatki, które uzupełnią Waszą garderobę, żeby w kluczowym momencie niczego nie zabrakło… i by niczego już gorączkowo nie szukać.
Kolejny krok to bardzo wzruszający moment, czyli błogosławieństwo przez rodziców i najbliższych. Towarzyszy temu wiele pięknych emocji, które często znajdują w nas ujście w postaci łez. Błogosławieństwo nie dotyczy jedynie ślubów kościelnych, możecie się zdecydować na nie również przy ślubie cywilnym bądź humanistycznym. Jeśli jednak chcecie z tego etapu zrezygnować, jest to jak najbardziej możliwe – formalnego obowiązku nie ma. To zawsze wybór Młodej Pary, więc zadecydujcie sami!
Dalej nadchodzi czas samej już ceremonii – i chyba zgodzicie się ze mną, że to najważniejszy punkt programu. Można by szczegółowo rozpisać każdą minutę mszy, ale wiecie co? Najważniejsze, byście w takiej chwili myśleli o sobie nawzajem i szczęśliwych wydarzeniach, które Was czekają. Ślub to składowa wielu wzruszających momentów – głos się łamie, a łzy płyną… ale zawsze to z nieopisanej radości. Nie bójcie się płakać! No, chyba że makijaż nie wytrzyma… Przygotujcie też świadków na konieczność poratowania Was chusteczkami!

Po wyjściu z kościoła rozpoczynają się – jeśli warunki pogodowe i miejscowe ku temu sprzyjają – życzenia. Jeśli macie odpowiednio wiele przestrzeni, a temperatura powietrza jest dogodna, warto od razu przejść przez ten etap, w innym wypadku – zaproście gości na salę i tam rzućcie się w wir uścisków i dobrych słów. Dlaczego jednak zachęcam do składania życzeń zaraz po ślubie? Często bywa tak, że część osób, która chciałaby współdzielić z Wami tę wielką radość i złożyć Wam gratulacje, przychodzi tylko na ceremonię. Również z tego powodu polecam także zrobić zbiorową fotografię od razu po uroczystości – świetna pamiątka murowana!
Przyjazd Młodej Pary na salę weselną jest równie istotny. Goście czekają na gwiazdy tego wieczoru, by spędzić z nimi całą noc na zabawie do białego rana! Dopytajcie rodziców, czy – jeśli wyrażą taką chęć – powitają Was w progu, co stanowi tradycję. W wyjątkowych sytuacjach zdarza się tak, że to obsługa wita nowożeńców. Następnie, już na sali, czas wznieść toast za Waszą miłość!

Podziękowania dla rodziców – tak czy nie? Odpowiedź na to pytanie macie tylko Wy. 😉 Nikt inny nie zna lepiej Waszych rodzin! Są pary, które już w trakcie błogosławieństwa wyrażają wdzięczność rodzicom i dają im upominki, inne natomiast decydują się na to w dowolnym momencie przyjęcia. Drugi wariant jest bardziej oficjalny, wypada wówczas, aby Młoda Para wygłosiła na forum publicznym przemówienia prosto z serca. Każda opcja jest jednak równie dobra, bo najważniejsze, byście czuli się swobodnie.
Aż tu nagle… wybija północ – czas na oczepiny. No, dobrze, ale czy oczepiny na pewno muszą się odbyć o tej godziny? Albo – czy w ogóle muszą być elementem wesela? Na pewno nie! Tych, dla których kwestia zabaw weselnych z gośćmi jest ważna, zachęcam do takich, w których może wziąć udział więcej niż kilka osób. Gorąco namawiam do wyboru atrakcji i konkursów, które nie ośmieszają gości, a za to integrują i tworzą rywalizację w dobrej atmosferze. Przy tej okazji pamiętajcie o skromnych nagrodach – jeśli macie wcześniej odpowiednio wiele czasu, dobrze pomyśleć o czymś innym niż butelce wódki. Są w końcu dużo ciekawsze alternatywy, które pozostaną w pamięci na dłużej. Jeśli jednak ten wątek wolicie ominąć, to w takim wypadku polecam przeprowadzić dwie zabawy – w odpowiednich odstępach czasowych.

A na kiedy zaplanować tort? Z moich doświadczeń wynika, że nie ma ani lepszej, ani gorszej godziny. Część Młodych Par, co powiązane z ustalonym harmonogramem, tort podaje na zwieńczenie oczepin. Zdarza się natomiast, że dzieje się to na około pół godziny po pierwszym tańcu lub w czasie między nim a północą. Wszystko zależy od godziny początku i zakończenia wesela. Sam tort traktuję jako atrakcję dla uczestników przyjęcia w ramach wdzięczności za obecność i współdzielenia radości.
Cóż, najczęściej w późniejszych godzinach część z Waszych gości będzie już wybierała się do domów. Pamiętajcie, aby przekazać im skromny upominek i podziękować osobiście za przybycie. Będzie im niezwykle miło.
I tak Wasze całe przyjęcie upłynie – ledwie się rozpocznie, a tu już koniec… Jak to mówią – najlepszy czas płynie szybciej. Na szczęście wspomnienia oraz materiał foto-video pozostaną z Wami na dobre. Świetnie się bawcie i pokazujcie na parkiecie – w momencie, kiedy na nim będziecie, goście chętniej dołączą. Przede wszystkim jednak: to Wasz dzień i wszystko jest w Waszych rękach. Postarajcie się znaleźć wcześniej człowieka, czy to wodzireja/konferansjera, czy też managera, który będzie wszystko kontrolował i informował o poszczególnych punktach scenariusza. Da Wam wcześniej znać o planowanym tańcu, podziękowaniach i oczepinach, by nic Was nie zaskoczyło. Zadba, by żadna atrakcja nie została przegapiona. 🙂

Trzymajcie się ciepło! Kibicuję Wam z całego serca – Wasz sukces będzie i moim!